niedziela, 5 kwietnia 2015

Mazurek pomarańczowy z suszonymi morelami, skórką z limonki, migdałami i białą czekoladą

Skłądniki (forma o wym.):
Kruchy spód ucierany:
- 150g mąki jaglanej
- 100g mąki ryżowej (lub ziemniaczanej)
- 150g miękkiego masła
- 60g cukru pudru
- opcjonalnie: ziarna z laski wanilii, aromat waniliowy
Polewa z białej czekolady:
- 150g białej czekolady
- 5 łyżek śmietanki 30%
Dodatki:
- szklanka marmolady pomarańczowej
- 100g drobno posiekanych suszonych moreli
- limonka
- garść płatków migdałowych

Masło z cukrem ucieramy na puszystą masę. Dodajemy mąkę i zagniatamy na gładkie, jednolite ciasto. Formujemy w kulkę, lekko spłaszczamy, zawijamy w folię spożywcza i chowamy do lodówki na 30min. Schłodzone ciasto rozwałkowujemy i formujemy na dowolny kształt. Pieczemy 30min w 180°C. Odstawiamy do całkowitego ostygnięcia. Gdy nasz spód do mazurka stygnie, możemy przygotować polewę z białej czekolady. Do rondelka wrzucamy pokruszoną czekoladę, wlewamy śmietankę i podgrzewamy, mieszając co chwilę, aż uzyskamy gęstą masę bez grudek.

Na wystudzonym spodzie rozsmarowujemy marmoladę pomarańczową, na to ścieramy skórkę z limonki, dodajemy drobno posiekane suszone morele, posypujemy płatkami migdałów a na koniec polewamy jeszcze ciepłą polewą z białej czekolady. Odstawiamy za 2-3 godziny aż polewa stężeje.

Wielkanocne Smaki - edycja VWielkanocne Smaki - edycja V

sobota, 28 marca 2015

Jaglany mazurek - kruche ciasto jaglane

Nie wiem jak Wy, ale ja sobie nie wyobrażam świąt wielkanocnych bez mazurka i mojego ukochanego kajmaku! Odkąd pamiętam pomagałam Babci (czyt. wyjadałam kajmak z miski i ozdabiałam gotowe mazurki) w przygotowywaniu tego tradycyjnego wypieku, jednak od kilku lat przygotowuję go sama w nieco innej wersji - na jaglanym spodzie. To mój numer jeden jeśli chodzi o kruchy spód (nie tylko do mazurka).

Kruche ciasto jaglane (tortownica o śr. 18cm):
- 180 g mąki jaglanej lub kaszy jaglanej zmielonej w młynku
- 2 łyżki ksylitolu (ewentualnie 3 łyżki cukru pudru)
- łyżka jogurtu naturalnego
- 100 g zimnego masła
- małe jajko
- pół łyżeczki proszku do pieczenia

Jeżeli nie mamy gotowej mąki to na początek mielimy kaszę na mąkę, a następnie wsypujemy ją do miski. Dodajemy cukier puder, rozdrobnione kosteczkę masło i proszek do pieczenia. Rozcieramy masło palcami z suchymi składnikami do uzyskania konsystencji podobnej do kruszonki. Dodajemy jogurt i jajko - zagniatamy na gładką, jednolitą masę. Ciasto jest bardziej miękkie niż tradycyjne pszenne (jeżeli uznacie, że jest zbyt mokre - dosypcie trochę mąki). Z gotowego ciasta formujemy kulkę, lekko spłaszczamy i chowamy do zamrażarki na pół godziny. Wyjmujemy ciasto z lodówki, rozwałkowujemy, wykładamy na blaszkę zostawiając wyższe brzegi. Na spodzie robimy dziurki widelcem. Pieczemy 20 minut w 180°C. Po upieczeniu odstawiamy do ostygnięcia. Na tak przygotowany spód nakładamy kajmak tak jak to robimy na klasyczny, pszenny spód, a następnie ozdabiamy ciasto.

Wielkanocne Smaki - edycja VWielkanocne Smaki - edycja V
Wielkanocne WypiekiBezglutenowa Wielkanoc

niedziela, 8 lutego 2015

Wiśniowy murzynek

Są takie ciasta, które chyba nigdy się nie nudzą... U niektórych to szarlotka, u innych sernik, a u jeszcze innych murzynek. Dziś mam dla Was przepis na pysznego, mocno czekoladowego murzynka z intensywnym wiśniowym aromatem. Musicie koniecznie spróbować, bo jest naprawdę obłędny w smaku!

Składniki (małą keksówka):
ciasto
- 170 g mąki pszennej
- 125 g masła
- 100 g gorzkiej czekolady (użyłam zwykłej i z nadzieniem wiśniowy w proporcji 1:1)
- 100 g cukru
- 270 g konfitury wiśniowej
- 2 jajka
- łyżeczka proszku do pieczenia
polewa czekoladowa
- 40 g masła
- 50 g czekolady mlecznej
- 50 g czekolady gorzkiej

Najpierw przygotowujemy ciasto. Do miski wsypujemy mąką i proszek do pieczenia. W rondelku rozpuszczamy masło, dodając pod koniec kostki czekolady. Ściągamy garnek z gazu, mieszamy energicznie całość aż czekolada się dokładnie rozpuści. Dodajemy jajka, cukier i konfiturę, ponownie mieszamy. Zawartość rondelka przelewamy do miski z mąką i proszkiem do pieczenia, mieszamy do całkowitego połączenia składników. Przelewamy masę do keksówki wysmarowanej tłuszczem, wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180°C. Pieczemy godzinę lub nieco dłużej (do suchego patyczka).

Gdy ciasto się upiecze, odstawiamy je do wystygnięcia. W tym czasie przygotowujemy polewę. W małym rondelku rozpuszczamy masło. Na koniec dodajemy czekoladę i mieszamy do jej całkowitego rozpuszczenia. Podgrzewamy chwilę na małym ogniu do czasu zgęstnienia polewy. Gdy polewa jest gotowa, odstawiamy ją na chwilę, żeby trochę ostygła. Przestudzoną polewą polewamy naszego murzynka (wcześniej wyciągamy go z foremki i ustawiamy na desce lub dużym talerzu). Na koniec można posypać ciasto wiórkami kokosowymi lub udekorować wiśniami.

Dzięki dodatkowi konfitury murzynek ma bardzo intensywny smak, jest bardziej wilgotny i dłużej zachowuje świeżość. Jeśli nie lubisz wiśni, możesz z powodzeniem użyć konfitury truskawkowej lub malinowej (polecam wtedy użyć również czekolady z nadzieniem o podobnym smaku, tak jak ja to zrobiłam).

Walentynkowe menu

środa, 27 sierpnia 2014

Czekoladowy tort z oreo (świnki w błocie)

Długo zabierałam się za zrobienie tego tortu (a właściwie nie tego, ale o tym za chwilę). Przez kilka miesięcy szukałam sobie okazji do jego przygotowania a gdy wreszcie idealna okazja (czyt. moje własne urodziny) nadeszła, znacząco zmieniłam koncepcję i sam wygląd tortu pozostawiając jedynie przepis na jego wnętrze i pomysł na jego 'świńskie' wykonanie. Jaki miał być pierwotnie ten tort? Miała to być znana wielu osobom wersja tortu obłożonego batonikami WW, ale bez M&M'sów na górze a właśnie z uroczymi świnkami. Z kilku powodów zrezygnowałam z batoników WW na rzecz rurek z kremem czekoladowym i tak oto powstał tort, który tu widzicie. I choć odbiega od pierwotnego zamysłu to uważam, że wyszedł naprawdę fajnie. A w smaku - bajka! Wilgotny, mocno czekoladowy przełamany śmietanową masą. Pycha!

Składniki (tortownica o śr. 24cm):
ciasto
- 300g mąki pszennej
- 420g cukru
- 100g naturalnego kakao
- 2 jajka
- 1/2 szklanki oleju
- szklanka maślanki
- szklanka gorącej czekolady (świeżo zaparzonej, lekko ostudzonej)
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki sody
- 1/2 łyżeczki soli
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
krem śmietankowy
- 500 g serka kremowego Philadelphia
- 200g cukru pudru
- 1 1/2 szklanki śmietanki 36%
- 16 ciasteczek Oreo (pokruszonych na kawałki)
polewa czekoladowa
- 7 łyżeczek wody
- 1/4 kostki masła
- 7 łyżeczek cukru
- 2 łyżki kakao

Do dużej miski wlewamy mokre składniki (maślankę, jajka, olej i ekstrakt waniliowy) a potem dodajemy suche (mąka, cukier, kakao, sól, proszek do pieczenia i sodę). Delikatnie mieszamy całość po czym dolewamy gorącą czekoladę i miksujemy masę do uzyskania jednolitej konsystencji. Ciasto przelewamy do tortownicy wyłożonej od spodu papierem do pieczenia i wysmarowanej masłem po bokach. Pieczemy w 180°C przez 60-70 minut (do suchego patyczka). Po upieczeniu studzimy ciasto przy uchylonych drzwiczkach od piekarnika a po ok. 20 min wyciągamy ciasto z piekarnika i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Gdy ciasto całkowicie ostygnie przekrawamy je na 3 części. Jeśli boimy się, że ciasto nam nie wyrośnie możemy ja upiec w dwóch tortownicach (do pierwszej wlewamy 1/3 masy do drugiej 2/3, pieczemy wg przepisu a po ostudzeniu przekrawamy na pół ten blat, który był pieczony z 2/3 ciasta i mamy gotowe 3 blaty).

Serki Philadelphia ucieramy z cukrem pudrem na kremową masę a następnie dodajemy małymi porcjami zimną śmietankę cały czas miksując. Miksujemy ją ok.5 min aż masa nabierze objętości i puszystości. Dosypujemy pokruszone ciasteczka Oreo i mieszamy całość łyżką.

Przygotowujemy polewę czekoladową (błotko :D). W rondelku podgrzewamy wodę z cukrem. Gdy cukier się rozpuści dodajemy masło i kakao, energicznie mieszamy. Masa powinna być gęsta, błyszcząca i bez grudek.

Czekoladowe blaty przekładamy śmietankowym kremem (smarujemy nim cienko również boki ciasta) po czym boki tortu obkładamy rurkami z kremem czekoladowym. Na wierzch wylewamy polewę czekoladową i dekorujemy wierzch wg uznania (u mnie są to świnki zrobione z zabarwionego na różowo marcepanu). Dla ozdoby - i potrzymania konstrukcji naszego płotku - tort można przewiązać kolorową wstążką.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Dżem śliwkowy

Byłam wczoraj na zakupach i - zupełnie spontanicznie - kupiłam trochę śliwek. Kosztowały niecałe 2zł/kg więc aż żal było ich nie wziąć i nie zrobić dżemy śliwkowego, który jest chyba najprostszym ze wszystkich dżemów. Pektyny zawarte w śliwkach sprawiają, że dżem bardzo szybko gęstnieje, nabierając odpowiedniej konsystencji. Śmiało mogę powiedzieć, że ten dżem praktycznie sam się robi, wystarczy tylko czasem go przemieszać, żeby owoce na dnie się nie przypaliły.

Składniki (4 słoiki 0,5l):
- 5kg śliwek
- 1kg cukru
- pół szklanki wody

Śliwki dokładnie myjemy i usuwamy z nich ogonki i listki (jeśli mają) a następnie przekrawamy każdy z owoców na pół usuwając ze środka pestkę. Tak przygotowane śliwki przekładamy na dużą patelnię o wysokich brzegach, zalewamy wodą i zasypujemy cukrem. Gotujemy na średnim gazie ok. 1- 1,5godz. od czasu do czasu mieszając (woda musi wyparować a śliwki rozpaść i zagęścić na konsystencję dżemu). Gorący jeszcze dżem przekładamy do ciepłych, słoików*, mocno zakręcamy i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 120°C na 20min. Zapasteryzowane słoiki stawiamy do góry dnem na ręczniku lub ściereczce i zostawiamy do ostygnięcia. Następnego dnia gotowe dżemy zanosimy do spiżarni lub innego chłodnego, zaciemnionego miejsca.

Jeżeli lubicie cynamon lub przyprawę korzenną możecie dodać łyżkę gdy dżem już mocno się zagęści. Przyprawy sprawią, że smak dżemu będzie bardziej wyrazisty. Taki aromatyczny dżem świetnie sprawdzi się np. jako dodatek do ciasta drożdżowego pieczonego w zimowe popołudnie.

*To wg mnie najlepsza metoda pasteryzowania słoików. Umyte i dokładnie wysuszone słoiki i nakrętki (nie zakręcamy pustych słoików, nakrętki kładziemy obok słoików) wkładamy do piekarnika nagrzanego do 120°C i grzejemy przez 20min. Nagrzane słoiki wyjmujemy z piekarnika, napełniamy gorącymi przetworami, dokładnie zakręcamy i wkładamy ponownie do piekarnika na kolejne 20min. Tak przygotowane przetwory są już zapasteryzowane i po przestudzeniu można je wynieść do spiżarni.

Lato w pełni!Przetwory

czwartek, 31 lipca 2014

Kompot z papierówek

Ostatnio, gdy byliśmy u znajomych na ogródkach działkowych mój Ł. pomógł starszemu małżeństwu zanieść ciężkie wiadra do ich samochodu. W ramach podziękowania dostaliśmy małą siatkę papierówek z ich działki. Nie przepadam za jedzeniem papierówek na surowo, ale to nie znaczyło, że nie miałam na nie pomysłu. Od razu wiedziałam co z nich zrobię - pyszny, aromatyczny kompot z papierówek!

Składniki:
- 1,5l wody
- 0,5kg papierówek
- 2-4 łyżki brązowego cukru (w zależności od kwaskowatości jabłek)
- laska wanilii
- pół cytryny
- 10 goździków
- łyżeczka cynamonu

Jabłka obieramy, usuwamy gniazda nasienne, myjemy i kroimy na ćwiartki. Do dużego garnka wlewamy wodę, wrzucamy jabłka, goździki, cynamon, 2 ćwiartki cytryny i nasiona z laski wanilii (zamiast niej można użyć jednego opakowania cukru waniliowego). Stawiamy na gazie na średnim ogniu i doprowadzamy go zagotowania. Gdy jabłka się zagotują, zmniejszamy ogień i jeszcze chwilę podgrzewamy aż jabłka będą całkowicie miękkie. Odstawiamy do ostygnięcia. Gdy kompot będzie chłodny przelewamy go przez sitko do dzbanka i odstawiamy do schłodzenia. W zimie oczywiście kompot najlepiej smakuje na gorąco.

Kompot można też - gdy będzie jeszcze gorący - przelać do słoików (wtedy gotujemy kompot trochę krócej, żeby jabłka się nie rozpadły, będzie można dodać je do słoików), zawekować i odstawić do spiżarni. W zimie wystarczy podgrzać taki kompot i będziemy mieć pyszny, rozgrzewający napój na chłodne wieczory.

Lato w pełni!PrzetworyLetnie Orzeźwienie 2014 Dania na zimno - czyli co jeść w upalne dniJak ugasić pragnienie?

środa, 30 lipca 2014

Pampuchy (pyzy na parze)

Pampuchy, pyzy, parowańce, kluski na parze... Wszystkie te nazwy określają jedno proste i pyszne danie - średniej wielkości puszyste drożdżowe bułeczki przygotowywane na parze i jedzone z sosem owocowym. To jeden z tych grzeszków kulinarnych, na które pozwalam sobie od czasu do czasu gdy najdzie mnie na nie ochota. A czasem mam na nie wręcz wielka ochotę! Chyba nikt nie dziwi się czemu ;)

Składniki:
- 3,5 szklanki mąki pszennej
- 50g drożdży
- szklanka ciepłego mleka
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki oleju
- szczypta soli

Z drożdży, mleka, cukru i 2 łyżek mąki przygotowujemy zaczyn. Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na 10min. Wyrośnięty zaczyn dodajemy do pozostałej mąki, oleju i soli. Wyrabiamy jednolite, elastyczne ciasto. Odrywamy po kawałku ciasta, formujemy kulkę, delikatnie ją spłaszczamy i układamy na papierze do pieczenia wysmarowanym olejem. Uformowane pampuchy przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę. Wyrośnięte bułeczki wkładamy do naczynia do gotowania na parze i parujemy przez 10min.

Podajemy z ulubionym sosem owocowym. U mnie są to zazwyczaj owoce sezonowe zblendowane z 2 łyżkami jogurtu naturalnego.